Wyobraźcie
to sobie.
Siedzicie w Multikinie. Fotel jest (względnie) wygodny, macie przekąski pod ręką i ogólnie rzecz biorąc atmosfera dość przyjemna. Na film czekaliście od dawna, a odkąd zaczęły pojawiać się bardzo sprzeczne opinie, koniecznie chcieliście przekonać się na własne oczy, co takiego na ekranie wyprawia Hugh Jackman. Widzieliście wszystkie zwiastuny, fragmenty amerykańskich programów zwywiadami, słuchaliście soundtracku. W obsadzie Zac Efron i Zendaya, ale jakoś to przeżyjecie, zwłaszcza dzięki tym cudownym piosenkom.
a takie cudne plakaciki |
Kończą się nieco przydługie reklamy. Waszym oczom ukazuje się tańczący do „The Greatest Show” Hugh Jackman. Rozpoczyna się doskonała sekwencja przedstawiająca za pomocą dwóch piosenek początki P. T. Barnuma, jednego z pierwszych showmanów świata. Wasze nadzieje na niezwykły spektakl są coraz większe i większe…
I nagle legną w gruzach.
moja mina na początku... |
...i na końcu filmu |
Komentarze
Prześlij komentarz